tak zresztą, jak wielu z nas. Spotykamy dziś Jezusa na Jego drodze do Jerozolimy. Zafascynowani nauką, którą głosi i mocą, którą okazuje, czujemy się przy Nim ważni i bezpieczni tak, jak wtedy Jego uczniowie. Gdy jednak ktoś przed nami zamyka drzwi, podobnie jak ci ewangeliczni Samarytanie, mamy pokusę, aby zareagować w stylu Jakuba i Jana: „Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?” . Ty tylko pozwól, a my to załatwimy, z Twoją boską mocą zniszczymy naszych wrogów i wrogów Twojego Kościoła! Tymczasem Jezus z całą stanowczością nie godzi się na takie rozwiązania.
To jak, w takim razie, zawalczyć o swoją wolność?
Na swej drodze do Jerozolimy, Jezus spotykał młodych ludzi, którzy zapewne szukając misji swojego życia, chcieli się dołączyć do grona Jego uczniów. Jak czytamy, od samego początku stawiał im bardzo wysokie wymagania, które zresztą sam wypełniał: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć”. Jezus
zamanifestował swoją wolność. Dawała Mu ją relacja, jaką miał z Ojcem Niebieskim. Od nas domaga się postawienia Jego na pierwszym miejscu, przede wszystkim i przed wszystkimi. Nawet przed tymi, którzy z ludzkiego punktu widzenia, mają prawo do tego, aby być ważnymi, jak np. rodzice. Wezwanie do bezwzględnego pójścia za Nim jest kierowane do wszystkich i ma charakter ogólny: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego”.
Wydaje się, że to jest zniewolenie większe niż w wojsku czy też w korporacji.
Tymczasem jest pewien znamienny szczegół, który nadaje relacjom z Jezusem zupełnie nowy wymiar. Jezus jest i ma tego świadomość, nie tylko prawdziwym człowiekiem, ale również prawdziwym Bogiem, Ojcu we wszystkim równym. Będąc Bogiem, Jezus ma prawo do bycia „zazdrosnym” (por. Wj 20,5), jako że nieskończenie kocha i Jemu winniśmy największą wzajemność. Ten, kto to zrozumie, przyjmuje i wprowadza w życie, uzyskuje zupełnie nowy wymiar wolności przez Jezusa i z Jezusem. Ten wymiar jest tylko z Nim możliwy.
Pamiętajmy, że Jezus objawia się w relacjach. W relacji z Matką, ze św. Józefem, ze swoimi Apostołami, z każdym spotkanym przez Niego człowiekiem w końcu w relacji ze mną. Pozwala się poznać, a przez to ja poznaję nie tylko Jego, ale i siebie. Uświadomienie sobie tego, pozwala zrozumieć, że Jego słowa: „Pójdź za Mną” , to klucz do wolności i do budowania uczciwych relacji.
Świetnie uchwycił to św. Paweł, który w liście do Galatów stwierdza: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” i zaraz dodaje jak z tej wolności mamy korzystać: „miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie”. Tak więc miłość i wolność w Jezusie są nierozerwalne zespolone. Wprowadzenie tej wolności do swojego umysłu i serca z całym Jezusowym radykalizmem i Jego błogosławieństwem daje zupełnie inną relację i inne możliwości wobec zamkniętych przed nami drzwi.
Lucjan Bielas