Tych odwołać się nie da! Obecność obowiązkowa!
III Niedziela Wielkiego Postu
Komentarz do Ewangelii według Świętego Jana (4, 5-42)
Czas Wielkiego Postu roku 2020 jest szczególny. Doświadczamy bezradności. Narasta lęk. Rodzi się coraz więcej pytań, na które nie ma dobrej odpowiedzi. Rozpędzony świat musi zwolnić. Ten rodzaj zagrożenia bowiem jest inny niż pozostałe nieszczęścia i kataklizmy. Dotyka każdego z nas i to bardzo głęboko, do samych podstaw naszej ludzkiej egzystencji.
Dla wielu ta nowa sytuacja jest wezwaniem do większej roztropności i odpowiedzialności, zarówno za siebie, jak i za drugiego człowieka. Dla wielu jest ona wezwaniem do pokory względem Boga Stwórcy, którego istnienie uległo zapomnieniu.
Może warto, aby te wielkie światowe rekolekcje wykorzystać dla pogłębienia więzi z Bogiem i z bliźnimi. Może trzeba nie tylko zadbać o swoje zdrowie, o zakupy, ale i o modlitewną relację z Bogiem. Oby to był dla nas czas głębokiego nawrócenia, czyli zmiany naszego myślenia i działania na takie, jakiego Stwórca od nas oczekuje. Niech kieruje nami miłość i odpowiedzialność, a nie strach i egoizm.
I może właśnie w tym duchu udajmy się na nieprzypadkowe spotkanie, Jezusa z grzeszną, aczkolwiek bardzo inteligentną kobietą.
Nie było świadków tego spotkania i tej rozmowy. To tylko ona, Samarytanka, mogła jej treść przekazać zapewne ciekawym uczniom Jezusa. W tym poukładanym, wielowiekowym konflikcie żydowsko-samarytańskim to ewangeliczne wydarzenie przy Studni Jakubowej zaistniało z nieprawdopodobną mocą. Dzisiaj w wyjątkowo mocno zaburzonych relacjach ma ono swoje wyjątkowe przesłanie.
W nietypowej porze dnia, jak na czerpanie wody, do studni przychodzi Samarytanka. Spotyka samotnego Żyda, Jezusa. Dwa światy, mężczyzn i kobiet, Żydów i Samarytan, świętego i grzesznicy, rozdzielone jak zarazą, spotkały się ze sobą jak w soczewce.
Zmęczony i spragniony Jezus, łamiąc wszelkie bariery, zwraca się do przybyłej Samarytanki „Daj Mi Pić!” Prośba Jezusa była naturalna i dotyczyła wody. Tymczasem, kobieta przeniosła ją na inny poziom, na poziom różnic narodowych i religijnych. „Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?”. To pytanie otwarło nową przestrzeń dyskusji, którą Jezus natychmiast wykorzystał: „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić, to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej”. Reakcja kobiety była znakomita: „Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego, Jakuba, który dał nam tę studnię, i on sam z niej pił, i jego synowie, i jego bydło?” Pytanie Samarytanki było znakomite. Zaczyna dostrzegać w Jezusie kogoś niezwykłego. On zaś widząc jej otwartość, stwierdza: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu”. Z jednej strony uświadamiała sobie absolutną wyjątkowość Tego, który z nią mówi, z drugiej zaś nie mogła przekroczyć pewnej bariery myślenia. Stąd jej prośba: „Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać”.
W tym miejscu Jezus doprowadza dyskusję do przełomowego momentu. Prosząc Samarytankę, aby przyprowadziła swojego męża, wchodzi w przestrzenie dla niej, najbardziej osobiste. Odsłania się cała prawda o jej najbardziej ukrytych i trudnych relacjach. Miała pięciu mężów, a aktualny mężczyzna nie jest jej mężem. Jezus dotknął jej największego problemu, najgłębiej ukrytej potrzeby. Ta kobieta nie była zepsutą seksem lafiryndą, zmieniającą mężczyzn jak rękawiczki. Ona w życiu szukała miłości. I dopiero w tym momencie, po raz pierwszy w życiu ją znalazła. Miłość, ponad zmysły, ponad uczucia. Miłość, która ściśle łączy się z wiarą. Teraz dopiero mógł jej wytłumaczyć, że choć zbawienie bierze początek od Żydów, których Ojciec Niebieski obdarzył szczególnym poznaniem, to jednak prawdziwa cześć będzie Mu oddawana „w Duchu i prawdzie” i ponad wszystkimi dotychczasowymi podziałami. Sprawy wiary dla rozmówczyni Jezusa nie były drugorzędne. Otwarta na prawdę o Bogu, wiele wiedząca, głodna prawdziwej miłości, pozwoliła, by Jezus przeprowadził ją od postrzegania Go jako proroka do zobaczenia w Nim oczekiwanego Mesjasza Chrystusa. To spotkanie z Bogiem w Jezusie, spotkanie z Miłością i Życiem, było dla niej rewolucją. Zostawiła dzban z wodą, po którą przyszła, a z wodą życia w duszy i miłością w sercu, pobiegła do swojej wioski, aby dla Jezusa przygotować serca swoich bliskich.
Uczniowie Jezusa byli zdziwieni faktem, że rozmawiał z kobietą i to jeszcze z Samarytanką. Ich zdumienie było zapewne jeszcze większe, kiedy dotarło do nich, że w krótkim spotkaniu z ich Mistrzem, otworzyła się na całą prawdę o Nim. A On tę prawdę, właśnie jej wyjawił. W tym kontekście do uczniów przybyłych z zakupioną żywnością bardzo mocno dotarły Jego słowa, że On ma jeszcze inny pokarm i to pokarm na życie wieczne: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło”.
Jezus, dla którego otwarto drzwi samarytańskich domów swoją nauką i obecnością dał zupełnie inne poczucie bezpieczeństwa tym, którzy go przyjęli. Wyrazili to w słowach skierowanych do kobiety, której nie do końca początkowo wierzyli: „Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, usłyszeliśmy bowiem na własne uszy i wiemy, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata”.
Może właśnie teraz, w czasie stanu rosnącego niepokoju, kiedy nauka milczy, a programistom ręce zsunęły się z klawiatury, kiedy międzyludzkie relacje jedne się zawiązują, inne cudownie odradzają, a jeszcze inne dramatycznie kończą, warto otworzyć serca, umysły i drzwi swoich domów dla Jezusa. Tego, który jest stwórczą, zbawczą i wszechmogącą Miłością. Póki jeszcze czas!
Ks. Lucjan Bielas