II Niedziela Wielkiego Postu
Komentarz do Ewangelii według Świętego Mateusza (17, 1-9)
Mógł to zrobić wszędzie, nie przypadkowo stało się to na wysokiej górze. Mają góry w Biblii szczególne znaczenie, również w życiu Jezusa. Mają góry i w naszym życiu swoje miejsce. Trud wspinaczki i bogate doświadczenie zdobycia szczytu nadaje tym krótkim chwilom wtedy przeżytym wyjątkową rangę. Stanąć na szczycie wysokiej góry jest już samo w sobie, naturalnym dotknięciem granicy między niebem a ziemią.
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. Mateusz użył niebagatelnych porównań, aby oddać przemianę twarzy i szat Jezusa. Słońce, światło to części kosmosu stworzonego przez Boga. Sam Jezus jako Syn Boży jest Światłością ze Światłości. To wszystko stawia Chrystusa człowieka na granicy Jego Bóstwa w niepojętym dla nas zjednoczeniu dwóch natur. Granica między niebem a ziemią przebiega przez samego Chrystusa. Jest po prostu w Nim.
Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!”.
Obłok jest w Starym Testamencie znakiem obecności Boga. Trzeba widzieć w Jezusie Chrystusie święty namiot, w którym jest obecny Bóg. Znamienne, że ten obłok otoczył Apostołów. Człowiek jest zaproszony do przebywania w obecności Boga. Jest to możliwe dzięki Chrystusowi, co niezmiernie dobitnie podkreślił Niebieski Ojciec. Jego głos rozległ się podobnie jak nad Jordanem z istotnym dodatkiem: Jego słuchajcie! Wtedy przy chrzcie Jezusa to On był głównym adresatem, teraz na Górze Tabor są nimi Apostołowie i my. Zawarty w wypowiedzi Ojca Niebieskiego imperatyw, jest dodatkowo wzmocniony następującą wizją:
A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim.
Rozmawiają z Jezusem zmarli na ziemi, a żywi w Bogu patriarchowie Izraela: prawodawca Mojżesz i prorok Eliasz. Pierwszy wpisany w naturę ludzką dekalog wnosi imperatyw, który może być właściwie rozumiany jako droga do wolności i szczęścia tylko w kategoriach miłości. Obecny na Górze Tabor św. Jan zapisze w swym liście: Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością (1J 4,8); Kto wypełnia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim (1J 3,24). Drugi, Eliasz wskazuje na Chrystusa, jako na tego, którego wszyscy prorocy zapowiadali. I znowu Jan wyzna: Jeśli ktoś wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu (1J 4,15).
Na tym kończy się objawienie na Górze Tabor. Apostołowie z Chrystusem schodzą do normalnej, ziemskiej rzeczywistości. Schodzimy i my. Ważne, żeby być z Nim. Głosić Go nie przez rozpowiadanie sensacji, ale przez życie polegające na świadomości Jego obecności i zgodne z Jego nauką.
Po co ta życiowa wspinaczka?
Gdy stanę na szczycie góry swojego życia, mniejszej, czy większej, ważne, by być wtedy z Chrystusem. Trzeba więc z Nim się wspinać, bo tylko z Nim wejdę w rzeczywistość odwiecznej miłości Ojca, Syna I Ducha Świętego w odwieczny dialog miłości, którego tak bardzo potrzebuję. To jest jedyny szczyt, z którego nie będę musiał schodzić! Dialog, którego nie będę musiał kończyć!
Ks. Lucjan Bielas