Łatwiej nam Ją prosić niż naśladować

Łatwiej nam Ją prosić niż naśladować

Gdyby Adam i Ewa nie zgrzeszyli i gdyby następne pokolenia mieszkańców naszej planety żyły w przyjaźni ze Stwórcą rozmnażając się i czyniąc sobie ziemię poddaną, śmierci by po prostu nie było,  raj by się nie skończył. Sprostawszy różnym próbom, w końcu miłość ze swej natury takowych się domaga, człowiek zapewne przez naturalne zaśnięcie, przechodziłby w stan całkowitego zjednoczenia z Bogiem. 
Stało się inaczej. Stworzony do miłości człowiek w swej wolności, podjął decyzję owocującą utratą przyjaźni z Bogiem i przykrymi tego konsekwencjami ze śmiercią włącznie.

Ciekawe, że w pamięci ludzkości  zachowanej zarówno w Biblii, jak i w starożytnych mitach innych religii tak opis stanu rajskiego szczęścia, a także opis grzechu, mają swoje miejsce.

Grzech człowieka nie wykluczył miłosierdzia Bożego (upadły duch – szatan, tego dokonał). Dlatego, dla człowieka pojawiło się „światło w tunelu”.
 
Najświętsza Maryja Panna, ze względu na zasługi Chrystusa wyjęta spod sankcji grzechu pierworodnego (Niepokalane Poczęcie), wystawiona na próbę, podejmując współpracę z Synem w dziele odkupienia, nigdy przyjaźni z Bogiem nie zerwała i siłą faktu nie podlegała doświadczeniu śmierci. Jej grobu, po prostu nie ma.
 
Dziś dziękujemy Bogu za Nią. Maryi zaś dziękujemy za to, że w historię ludzkości tak bardzo naznaczoną grzechem, wpisała się inaczej.

Dziękujemy Jej za to, że nie przerwała współpracy z Synem w dziele zbawienia i nieustannie wstawia się za każdym z nas. Jest i naszą matką.

Dziękujemy Jej za to, że dała przykład życia zgodnego z wolą Boga. Nie mieszkała w raju, lecz tak jak każdy z nas, na linii życiowego frontu. Pokazała, że się da
 
Myślę, że zbyt mało widzimy Ją w całej logice tego świata i w logice naszego życia. Przypominamy sobie o Niej najczęściej wtedy, jak jest już bardzo niedobrze. Wtedy głośno krzyczymy i jak dziecko do matki wyciągamy rączki. Ona nigdy nie odmawia nam pomocy, ale też jasno domaga się tego, aby ją naśladować, a to okazuje się o wiele trudniejsze.
 
Ks. Lucjan Bielas